Indiański mit, który drzemie w masce

Eliza Nadacy | Zwyczaje
Indiański mit, który drzemie w masce

Okrągła głowa wznosi się ponad maską, zjeżona cienkimi pałeczkami, które okleja łabędzi puch. Wybraniec jest nagim do pasa tancerzem, w spódniczce z koziej wełny, z kolanami osłoniętymi skórą gęsi. W dłoniach trzyma sistrum*. Jego postać wzbudza podziw i przestrach. Jeżeli ktoś bezprawnie chciałby nosić magiczną maskę, to jego skóra pokryłaby się natychmiast wrzodami. Nikt nie śmie, nikomu nie przyjdzie to do głowy wypełnionej esencjonalnymi mitami tłumaczącymi świat, pochodzenie masek i innych magicznych przedmiotów. Mity rysują całą tutejszą rzeczywistość, wyznaczają granice, wyjaśniają i nadają sens. Maska jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, wędruje wraz z córką, która wychodzi za mąż. Jest przywilejem – gwarantem szczęścia i bogatego życia.

W mitach plemion indiańskich Ameryki Północnej istnieją różne poglądy na temat pochodzenia masek. Mogą one pochodzić zarówno z nieba (z góry), jak i z wnętrza ziemi (z dołu) – czasami z głębi wód wydobywa je bohater opowieści – wyławia je celowo lub całkowicie przypadkowo i sprowadza na ziemię część świata chtonicznego. Jeżeli pokusimy się o analizę, to zauważymy, że maski są zatem reprezentacją przodków-protoplastów, którzy zapoczątkowali najważniejsze indiańskie rody. Są także uosobieniem porządku społecznego, który obowiązuje wśród plemion. W jednym z mitów bohater składa odwiedziny duchom jeziora i zostaje obdarowany maską, która zapewnia mu potem dostatnie i pomyśle życie. Maszkary mają często rybie jęzory – ozdobione podwodnymi wzorami, same w sobie swoim kształtem przywodzą na myśl rybę. Na kontynencie natomiast spotkamy się z istotą na poły ludzką – wodnymi duchami, które są jednocześnie rybami i ludźmi. Oczywiste jest zatem mityczne znaczenie ryb dla Indian (a pamiętajmy, że ich gospodarka opierała się w dużej mierze na połowach) – pochodzą ze świata chtonicznego i mają realny wpływ na ziemską rzeczywistość. Wśród plemion mieszkających na wyspach maski najczęściej po prostu spontanicznie spadają z nieba bez jakiejkolwiek ingerencji zewnętrznej. Zawsze jednak maska jest magicznym początkiem lub kulminacyjnym punktem zmiany biegu zdarzeń.

Plemię Lummi maskę nazywa sxoaxi, w dolinie rzeki Fraser mówi się o nich swaihwé. Nazwy i elementy indiańskich masek różnią się między sobą, jednak zadziwiające jest to, że ogólna forma i ich znaczenie są do siebie bardzo zbliżone na ogromnym obszarze. Magiczną maskę nosi tancerz podczas najważniejszych ceremonii – ma ogromną twarz, której w ustach brakuje zębów. Głowa może przypomina kruka z ostro zakończonym, drapieżnym dziobem, a całość formy swobodnie przeistacza się w ludzką – maski najczęściej mają bardzo wypukłe, charakterystyczne oczy. Są wykonane z drewna, skóry i wełny, zdobią je malowane ornamenty oraz symboliczne figury. Obowiązuje tu też ustalony kanon kolorów – naturalne barwniki nadają maskom wyrazu: z kory i węgla powstały biel i czerń, z ochry, rudy żelaza i rybiej ikry – czerwień, a z minerałów i leśnego mchu – odcienie zieleni, żółci i błękitu. Sxoaxi czy swaihwé można ujrzeć rzadko – na co dzień są chowane i pilnie strzeżone, nie jest to przecież zwykłe przebranie czy dekoracja, a część ważnego mitu.

Indiańskie historie tłumaczą pochodzenie masek i nadają im nadprzyrodzonej mocy. Dla nas dzisiaj to odległe baśnie, które zapewne wydadzą się nielogiczne i pozbawione sensownej fabuły. Może różnica kulturowa jest czasami zbyt duża, by połapać się w siatkach znaczeń tradycji, która została zmącona i prawie że wymazana przez bieg historii. Kolekcjonerzy, kupcy, pierwsi podróżnicy i burzliwe dzieje sprawiły, że indiańskie maski opuściły swoich prawowitych właścicieli i trafiły w różne zakątki świata. Teraz możemy je zobaczyć w licznych muzealnych gablotach - oglądając je pamiętajmy o ich znaczeniu kulturowym, magicznej mocy i miejscu, które zajmowały w indiańskich mitach. Te fascynujące historie, łączące świat pozaziemski i ludzką codzienność, wciąż drzemią w tych drewnianych twarzach.

Inspiracją i głównym źródłem artykułu jest książka Claude’a Lévi-Straussa „Drogi masek”
* Sistrum – instrument muzyczny


Przyjaciele Piekiełka
Artom.Audio
Szkoła Tańca Hamsa
Galeria Oławska

© Piekielko.com